RSS

poniedziałek, 28 listopada 2011

Zamek Ogrodzieniec

Jura Krakowskao-Częstochowska to kraina pełna przepięknych wapiennych skał oraz wielu zamków należących do "Szlaku Orlich Gniazd". Miałam okazję podziwiać niektóre z nich, inne mam nadzieję kiedyś zwiedzić. Z tych, które zobaczyłam szczególnie zapadł mi w pamięć Zamek Ogrodzieniec, a właściwie jego ruiny. Ich wielkość świadczy o ogromie pierwotnej budowli. 

Zamek Ogrodzieniec leży na najwyższym wzniesieniu Jury - Górze Janowskiego - zwanej także Górą Zamkową i liczącą sobie 516 m n.p.m.. Wzniesienie położone jest na terenie wsi Podzamcze


Pierwsza budowla powstała w XII wieku. Było to niewielkie grodzisko z trzech stron osłonięte skałami. Jednak trudne do zdobycia i stąd zwane "Wilczą Szczęką". Znajdowała się ona w rękach rodu Włodków Sulimczyków. W 1241 roku podczas najazdy Tatarów grodzisko to zostało całkowicie zniszczone. Na jego miejscu Włodkowie postawili w połowie XIV wieku gotycki zamek również wkomponowany w otaczające go z trzech stron skały.  Obwód zamykał wysoki kamienny mur, a wejście prowadziło przez wąską szczelinę między skałami. Jeden z rodu Włodków, Baltazar, brał udział w rokowaniach polsko-krzyżackich w 1414 roku. 

W rękach rodu zamek przetrwał do 1470 roku kiedy to został sprzedany bogatym mieszczanom krakowskim Salmonowiczom. W następnych latach zamek dość często zmieniał właścicieli. Byli to kolejno Rzeszowscy, Pileccy, Chełmińscy. W 1523 roku zamek przeszedł w ręce Jana Bonera burgrabiego i żupnika krakowskiego.Bonerowie byli w tym czasie bogatą i wpływową rodziną mieszczańską. Wywodzili się z Alzacji, do Polski przybyli w połowie XV wieku i osiedlili się najpierw we Wrocławiu, a następnie w Krakowie. Tu dość szybko wzbogacili się na papierniach. W 1514 roku otrzymali szlachectwo. Za panowania Zygmunta I Starego Jan Boner był jednym z tych doradców królewskich bez których król nie mógł się wprost obejść. 

Zamek Ogrodzieniec został gruntownie przebudowany w latach 1532-1547 przez Seweryna Bonera bratanka Jana Bonera. Zamek uzyskał wtedy renesansowy wygląd i stał się jedną z najpiękniejszych  siedzib śmiało konkurującą z Wawelem. jego przestronne sale wypełnione były cudnymi arrasami, gobelinami, mahoniowymi i hebanowymi meblami. Większość sprzętów i ozdobnych przedmiotów sprowadzili Bonerowie z zagranicy. Nie na darmo zwano więc tę siedzibę "małym Wawelem"

W 1562 roku zamek przeszedł w ręce Jana Firleja męża córki Seweryna, Zofii. Firlejowie nadali wnętrzu barokowy  charakter. 

 W 1587 roku zamek został zdobyty przez wojska arcyksięcia Maksymiliana podczas elekcji, która odbywała się po śmierci Stefana Batorego.
W 1655 roku zamek ucierpiał znacznie podczas najazdu wojsk szwedzkich. Szwedzi przez dwa lata stacjonowali na zamku, zniszczeniu uległy południowe mury zamkowe. 
W 1669 roku nowym właścicielem zamku został Stanisław Warszycki kasztelan krakowski. Była to bardzo ciekawa i kontrowersyjna postać. Z jednej strony Warszycki dał się poznać jako wielki patriota. Podczas "potopu" szwedzkiego był jednym z nielicznych, którzy pozostali wierni Janowi Kazimierzowi i nie oddali swych dóbr Szwedom. Wsławił się także podczas obrony Jasnej Góry. Podobno dostarczył do klasztoru 12 armat i stado bydła. W swoim zamku w Dankowie gościł Jana Kazimierza i Marię Ludwikę, jego żonę, oraz Stefana Czarnieckiego. 

Z drugiej strony mówiło się dużo o jego zaciętym i okrutnym charakterze. Miał jakoby torturować swoich poddanych. Podobno publicznie kazał chłostać swoją żonę, stojąc i napawając się krzykami nieszczęsnej. Był też ogromnie chciwy i skąpy. Do dziś przetrwały podania o wielkich skarbach ukrytych w zamku. Miał to być jakoby posag jego córki Barbary, który jej obiecał, a którego podobno nigdy nie przekazał. Okoliczna ludność podejrzewała go o konszachty z samym diabłem. Jedna z legend dotyczących zamku Ogrodzieniec opowiada o wielkim czarnym psie, który nocami kreci się po ruinach pobrzękując trzymetrowym łańcuchem. Tym psem ma być właśnie kasztelan, który w ten sposób próbuje  odstraszyć śmiałków chcących zawładnąć jego skarbem. 

Warszycki naprawił uszkodzenia na zamku, ale już w 1702 roku wojska króla szwedzkiego Karola XII ponownie go zrujnowały. Mający wtedy miejsce pożar zniszczył ponad połowę zabudowań. Do dawnej świetności zamek już nie wrócił. Kolejni właściciele: Męcińscy i Jaklińscy coraz mniej dbali o niego. Ostatecznie opuszczono go w 1810 roku. Zamek popadł w całkowitą ruinę. Okoliczni mieszkańcy zaczęli go rozbierać wykorzystując cegły do innych budowli. Na początku XX wieku właścicielem zamku został chłop Ludwik Kozłowski, który rozsprzedał kolejną część jako budulec. Ostatnimi właścicielami była rodzina Wołczyńskich.
Po II wojnie światowej zamek znacjonalizowano. W latach 1949-1973 odbyły się tu prace konserwatorsko-archeologiczne. Ruiny zamku w 1973 roku udostępniono zwiedzającym. 



Choć w ruinie zamek robi imponujące wrażenie. Z wielkim przejęciem chodziliśmy po jego dziedzińcach, wspinaliśmy się na wieżę. Niestety nie zobaczyliśmy ekspozycji umieszczonych wewnątrz. 
Moim zdaniem naprawdę warto zobaczyć te potężne ruiny.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Aniu, jak dobrze, że przedstawiłaś jeden z najpiękniejszych zamków na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Ponieważ uwielbiam historię, czytałam ją z ciekawością. Zwiedzałam ten zamek, ale przyznaję, że pewnych faktów historycznych nie znałam. Mam marzenie, aby zobaczyć zimą te piękne ruiny.
A zdjęcia bardzo ładne. Widać, że pogoda Wam dopisała.
Sara-Maria

Balbina64 pisze...

Saro-Mario:)
Byliśmy tam dwa lata temu i rzeczywiście pamiętam, ze było ciepło i słonecznie. Zamek wywarł na mnie bardzo duże wrażenie. Jeśli chodzi o zdjęcia to się cieszę, ze parę udało się pokazać. Wtedy jeszcze nie prowadziłam bloga i nie robiłam zdjęć pod tym kątem.

Anonimowy pisze...

Cieszę się, że opowiedziałaś troszkę o zamku w Ogrodzieńcu, przyznam szczerze nie wiedziałam wszystkiego o zamku, dzięki twojemu wpisowi dowiedziałam się niektórych nie znanych mi wcześniej rzeczy. Byłam w tym zamku. Wspaniale wyszły ci te zdjęcia.

Balbina64 pisze...

Monika:)
Lubię poznawać historię miejsc, które odwiedzam. Zresztą ja także podziwiam Twoją wiedzę. Zawsze coś ciekawego napiszesz i dzięki Twoim wpisom ja także poszerzam swoje wiadomości.
A na jakość zdjęć wpłynęła też chyba piękna pogoda, jaką wtedy mieliśmy.

Prześlij komentarz