RSS

sobota, 29 października 2011

Robertino Loretti

Planowałam zupełnie inny temat tego wpisu - wyszło inaczej. 

Ostatnio sporo czasu spędzam poświęcając się mojemu drugiemu - po czytaniu - zainteresowaniu tj robótkom ręcznym. Zbliżają się święta - czas pomyśleć o świątecznych kartkach, bombkach i oczywiście prezentach. 
Od jakiegoś czasu mam zwyczaj obdarowywania bliskich wykonanymi przez siebie prezentami. Święta już za pasem, a więc czas po temu by rozpocząć przygotowania. 



Pracę umilam sobie słuchając muzyki (próbowałam audiobooków, ale nie bardzo mi to wychodzi - wolę muzykę). Klikałam sobie na kolejne filmiki na You Tube i trafiłam przypadkiem właśnie na Robertina Loretti




Pamiętam go z czasów dzieciństwa. Wtedy jeszcze odtwarzano w radiu wykonywane przez niego utwory. Może teraz także, ale ja tak rzadko słucham radia, że może umknęło to mojej uwadze. 



Robertino urodził się w 1948 roku w Rzymie. Pochodził z bardzo ubogiej rodziny. Od wczesnego dzieciństwa musiał więc pomagać rodzicom - dostarczał wypieki do restauracji. Czasem także śpiewał w małych kawiarenkach. Przypadek sprawił, że zwróciła na niego uwagę śpiewaczka Grethe Sonck. Przebywała ona w Rzymie ze swoim mężem Volmerem Sorensenem - producentem w duńskiej TV. Zauroczeni prześlicznym sopranem małego Robertina zorganizowali mu koncert w duńskiej telewizji. 

12 letni chłopiec zaczął podbijać świat swoim śpiewem. W jego repertuarze znalazły się przede wszystkim włoskie piosenki ludowe - O sole mio, Santa Lucia, Torna a Surriento, Mamma, ale także znane utwory muzyki klasycznej - Ave Maria, Serenada Schuberta, czy Buona notte Bhramsa. 



Wymieniany był obok tak wielkich sław jak Enrico Caruso, Beniamino Gigli czy Giuseppe di Stefano

Jego kariera załamała się z chwilą, kiedy Robertino przeszedł mutację. Teraz jego głos nie był już tak nadzwyczajny, nie budził większych emocji, nie zachwycał. 
Robertino Loretii przez jakiś czas podróżował po Europie z koncertami, nagrał także kilka płyt. Nie zdobył jednak takiego rozgłosu, takiej sławy jaką cieszył się jako mały chłopiec.



Rzeczywiście sopran małego Robertina zachwyca - głos dojrzałego mężczyzny wydaje się być całkiem przeciętny.

Na zakończenie jeszcze jeden utwór - dla odmiany w trochę weselszej tonacji i żywszym tempie.


Więcej filmików z wykonywanymi przez 12 letniego Robertina utworami można znaleźć na You Tube i na Wrzucie. 

Rozmarzyła się trochę i powróciłam do lat dzieciństwa. Ach....

4 komentarze:

guciamal pisze...

Nie znałam zupełnie tego piosenkarza. Być może kiedyś słyszałam jego wykonanie, ale nazwisko jest mi zupełnie obce.

ksiazkowiec pisze...

Z muzyką jestem na bakier, ale żądna jestem ręcznych robótek. Jeśli wypracujesz świąteczne dziełka, pochwal się. Mam tyle miłości małych i dużych do obdarowania, że czas myśleć.
No to jesteś kobietą renesansu. Chylę czoła i już nie dziwię się, że masz mało czasu.:)))

Anonimowy pisze...

Wielu rodziców, mających tak utalentowanych synów prawdopodobnie poddawało ich kastracji. Jest to obecnie we Włoszech zabronione.
Z tego jest jeden wniosek, miał rozsądnych rodziców.
Jestem pełna podziwu, że już w październiku myślisz o upominkach gwiazdkowych. Fakt te przez Ciebie robione wymagają dużo pracy i czasu.
Wiem, że zarywasz noce kiedy Twoi najbliżsi smacznie śpią, Ty dla nich robisz upominki-niespodzianki.
Balbino!!!! PODZIWIAM CIĘ !!!!
Sara-Maria

Balbina64 pisze...

Guciamal:)
Jak pisałam słyszałam o nim już w dzieciństwie. Mama mi chyba też troszkę opowiadała. Zdaje się, ze lubiła słuchać jego wykonania, ale przede wszystkim wszyscy podziwiali tak piękny głos w młodym wieku.

Książkowcu:)
Dziękuję za odwiedziny u braciszka.
Mam nadzieję, ze kiedyś do muzyki się przekonasz. Ja nie wyobrażam sobie swojej egzystencji bez niej.
A co do robótek - oczywiście sukcesywnie będę zamieszczać to, co zrobię.

Jeszcze daleko mi do kobiety renesansu, ale dziękuję bardzo za to porównanie. Dla mnie to niesamowite wyróżnienie.

Saro-Mario:)
Słyszałam o takich przypadkach. To bardzo okrutne wobec tych małych chłopców. Ale często się zdarza, że mali chłopcy mają śliczne głosiki a po mutacji zmieniają się im one na całkiem przeciętne.

Jeżeli teraz nie zacznę robić upominków, to potem nie zdążę (robię bardzo wolno, tak już mam), a Mikołaj czekać nie będzie.

A co do czasu, to mogę robić to tylko wieczorami kiedy śpią. W innym wypadku nawet jeśli to nie jest prezent dla któregoś z moich dzieciaków, to jest szansa, że wyklepią komu nie trzeba. Więc skrzętnie się ukrywam z tym co robię.

Dziękuję za miłe słowa, ale są osoby, które robią znacznie więcej ode mnie. A te upominki robię też trochę z egoistycznych pobudek - lubię jak obdarowani cieszą się z niespodzianek przeze mnie wykonanych.

Prześlij komentarz